piątek, 3 maja 2019

Dzień trzeci, czyli pobojowisko, a Piorun jest grzeczny

Witam wszystkich śledzących poczynania!
    Dzisiejszy dzień to mieszanka wybuchowa. Serio. 
Znalezione obrazy dla zapytania bomba stock
Ja generalnie lubię święta narodowe. Takie defilady to coś zbyt majestatycznego, aby przeoczyć. Dzisiaj zabrałam psa ze sobą, bo te koszalińskie i tak nie są na tyle okazałe, żeby stać przy samej ulicy. Pospacerowaliśmy po parku (pięknie!), obejrzeliśmy maksymalnie krótki przemarsz. Fajnie. A później już niefajnie. Jadłam sobie właśnie rybkę, kiedy defilada w telewizji skończyła się, więc postanowiłam wcielić w życie plan Anke, aby zagrać w gorącego ziemniaka balonem z wodą. Polegała na, cytując moją serdeczną koleżankę:
,,To będzie takie coś, że będziemy grać w gorącego ziemniaka balonem i rzucamy w siebie, nie? Ten kto złapie, komu się jakby rozwali balon, przegrywa!"
Napisałam. Odpisała. Przyszły... obie! Tak, Katarzyna również przybyła. W tym momencie rozpoczęły się moje mieszane uczucia dotyczące owego dnia. Zanim jednak przejdę na stos z Katarzyną przygwożdżoną do drewnianego słupa, przytoczę dialog. 
- Napoleon Bonaparte czy Hitler? *rzuca*
- *pęknięcie balona* Błonaparte czy Napoleon? *bierze nowy* Nigdy nie byłam dobra z historii. *pęka*
Znalezione obrazy dla zapytania balon pęka stock
Oberwał mój telewizor, komoda, Anke, a także ja sama (lekko w tym przypadku). Największą burzę wywołał jednak fakt, że przegrała grę karcianą, którą zajęliśmy się później. Nazwa czy przebieg nie jest istotny. Ważny jest sam fakt, ponieważ stał się on punktem zapalnym do rozpoczęcia opery z krzyków wyższych i niższych. Ała, uszy! Miałam ubaw, kiedy wskazywałam jej kolejne balony do usunięcia. Ta kobieta o zadatkach na feministkę i położniczych ciągotach jak nikt inny w moim otoczeniu nie potrafi wyłapać jaj robionych z kogokolwiek, gdziekolwiek, jakkolwiek, kiedykolwiek. Normalni ludzi mogą trochę ospale myśleć o zmroku lub rano, jednak w jej przypadku nie zmienia się to i musicie mi uwierzyć na słowo. Jednak aby zachować słodko-gorzką konwencję wpisu, dodam jeszcze, że wieczorkiem wybrałam się na długaśny spacer z psem i szybki trening. Piorun chodził... podejrzanie dobrze... Jutro na pewno coś rąbnie!

Z poważaniem, 
Ja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz