Witam wszystkich śledzących poczynania!
Dzisiejszy dzień zaskoczył mnie spokojem. I nie, niech nikogo nie zwiedzie tytuł notki! On naprawdę był spokojny, wszak Katarzyna dusi mnie zawsze, przy każdej okazji. Może dlatego, że wspomniana podróż do Mielna nie doszła do skutku. Neptun dmuchał zbyt mocno, a koordynator domu Katarzyny nie pozwolił jej na tak niebezpiecznie wojaże. Rano babcia chciała mnie wywieźć do cioci, ale odmówiłam. Byłam tam już wczoraj. Ile można? Zostałam w domu, delektując się filmem dokumentalnym o Prusach. To jedna z tych produkcji, które śmieszą swą nieporadnością. Po chleb też się udałam, ot co, jednak wróciłam zniesmaczona. Nie raczyli go pokroić. W związku z powyższym kroiłam sama. Może to przyczyniło się do bagietkowego smaku? Już wiem, jak robią to Francuzi! ![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj9ENqlHpGooYKPvyPfN0rCBmSecyaCkC0tm6YtSO8nzlPQezSnAFNj1Xq130ab9RKDVYHE27FzVK7Cw_ZHlPhebaKFsQqCm40tSKUlFR0Dhn-XmxUgtjFvSnqOlOZDwxGT3XJQBPXApE/s320/u%25C5%259Bmiechni%25C4%2599ty-ch%25C5%2582opiec-uczenie-francuz-przy-sala-lekcyjn%25C4%2585-69911279.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjj9ENqlHpGooYKPvyPfN0rCBmSecyaCkC0tm6YtSO8nzlPQezSnAFNj1Xq130ab9RKDVYHE27FzVK7Cw_ZHlPhebaKFsQqCm40tSKUlFR0Dhn-XmxUgtjFvSnqOlOZDwxGT3XJQBPXApE/s320/u%25C5%259Bmiechni%25C4%2599ty-ch%25C5%2582opiec-uczenie-francuz-przy-sala-lekcyjn%25C4%2585-69911279.jpg)
Biorą chleb i zwyczajnie nie tykają maszyną! Przejrzałam Żabojadów! Wiadomo jednak, że nie samym chlebem żyje człowiek, więc pojechałam autobusem do pracy mamy. Chcieliśmy zjeść razem obiad. Oczywiście głosowałam na kotlety, lecz normalne knajpy zostaliśmy zamknięte. Pozostała pierogarnia. Rozczulił mnie widok Niemca, któremu polska kobieta usiłowała wytłumaczyć, że pierogi ruskie to z kartoflami. ![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibCefttPCQQheWbcVfESNShCvIGuQan6n2rgm3f8Y1Z_Sv4StYi_480KcSVuYPv3o-5OSDmAhU72zhMzWIrmnw0i9L7lUhOD6Rf4GJc3syhWkaikcwtPSJ_ij9CMA0-9hrXv1ZFxniL_4/s320/7911509_stock-photo-new-potatoes.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibCefttPCQQheWbcVfESNShCvIGuQan6n2rgm3f8Y1Z_Sv4StYi_480KcSVuYPv3o-5OSDmAhU72zhMzWIrmnw0i9L7lUhOD6Rf4GJc3syhWkaikcwtPSJ_ij9CMA0-9hrXv1ZFxniL_4/s320/7911509_stock-photo-new-potatoes.jpg)
A ziemniaki wiele bólu mi dzisiaj przyniosły! Zadziało się ze mną coś niedobrego, ponieważ czułam się po jedzeniu, jakby pyra utknęła mi w jednym z płatów płucnych. Fujka! Po obiedzie zaczęło lać. W tych barwnych okolicznościach wybrałam się z Anke oraz Katarzyną pod ratusz. Organizowano tam tandetny jarmark. Uwaga, znowu te ziemniaki! Sprzedawali je za dziewięć złotych... sztuka!! Moim zdaniem to skandal. Wtedy zaczęła się passa nieprzyjemnych zdarzeń. Najpierw Katarzyna chciała udusić mnie w pizzerii, prawie pchnęła mnie nożem, zabierała czapkę w deszczu, kiedy już stamtąd wyszliśmy i ponownie zapragnęłam odciąć mi dopływ powietrza. Na szczęście w porę rzekłam ,,A kysz!".
Zmokłam. Deszcz był wręcz dudniący. W Chinolu, w którym zawitaliśmy następnie, zdecydowaliśmy się na wspólny zakup zestawu do robienia tatuaży. Zrobiliśmy kilka po powrocie. Ten dzień okazał się fenomenem w historii mojego życia, ponieważ dowiedziałam się, że można sprzedać pakiet pancernych żelopisów pod nazwą zestawu tatuatora. I tak, ten wilk z ręki mi jeszcze nie raczył zejść.
Z poważaniem,
Ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz