Wielki dzień nastał. Przyszedł czas na niebezpieczną podróż do Kołobrzegu wyczekiwaną od wielu wieków.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJB9xLXlDsQ3er9QFcr_HalTpP5LLE0dlHk4528terLbCZ3f2VC0L2ovGTpiHwmPocZu9AraLrHiXklPTnW7rscM5-aiWkuX_MYWVk38z-nSN5M6Jb4LkZlr73WqiKlushtZjvj49oUbg/s320/slider2.jpg)
Ruszyliśmy z dworca, chociaż niby blisko osiedla się zatrzymywał. Na dworcu w Kołobrzegu biały gostek zaczepił Nas, żeby Dobosz zrobił siku. Pogadał o Czeczenii i się ulotnił. Poszliśmy na plac zabaw z bunkrami. Widzieliśmy go z okna autobusu. Na żywo jeszcze lepszy!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLG9AhkQK9NfxIG5PvuoWbc3rIoaKbLRqi3XT68HfQ_rTgn9HtYVuW27O5r6bU1XWob262Y7ISCeUunZkn2w0wVLq2_8ffi4-EjZMEPhVdMQ4t5mRNF84BGT1b-Lhj1B7L8BJlTduhYrM/s320/tost-z-maka-pelnoziarnista-shulstadt-opakowanie.jpg)
W Maku oferowali tzw. ofertę tostową. Potwierdziło się również, że tubylcy czekają dłużej na przykładzie Mruka. To taki człowiek, co go w Kołobrzegu spotkaliśmy. Wołaliśmy Domikika aspo£ecznego obywatela, aby zszedł do Nas na plac marzeń - zabaw, sportu, trampolin, psów.. Grał. Wróciliśmy na pierwotny plac, aby namówić Mruka ja turlanko. To nie jest już młodzieniec, więc wyglądało to niebanalnie. Przez chwilę również myśleliśmy, że nie ma autobusu, ale był. W Koszalinie szybko zjadłam na obiad, by wraz z resztą pojechać przebijać bańki mydlane. W przerwie pizza. Obliczałam jej pole z Doboszem. Czy wiedzieliście, że dwie pizze o średnicy 24 cm mają mniejsze pole już jedna czterdziestka? To wiedza sporadycznie przydatna. Kolor Fest polegał na rzucaniu prochem za piętnaście złotych. Nie zapłaciliśmy ani gorsza, więc wygryw. Tylko mnie twarz boli. Przypadek? Chinolski proch? Uczulenie? Przeżyję? A na przystanku w drodze powrotnej ukończyłam z Anke pizzę. Pyszotku!
Z poważaniem,
Ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz