Dzień zaczął się nadzwyczajnie nudno. Żadnej kontuzji na wychowaniu fizycznym, żadnych komplikacji, polonistka wyjątkowo w sosie, nawet sprawdzanu z historii nie było. A jednak coś musiało pójść nie tak. Na matematyce miałyśmy się zgłosić z Carycą do pani Haliny, aby zrobić plakaty na pseudo-kampanię prowyborczą, która wyszła całkiem profesjonalnie. Taki plakat Caryca wytworzyła. Akurat obrócony jest specjalnie, żebyście się przekręcać głowę nauczyli.

Przy okazji dostałam polecenie od nauczyciela matematyki, aby zakupić długopisy takie specjalne do trójek pitagorejskich oraz tabletki na ból głowy spowodowany zapewne wrzaskami uczniów. Z tym pisadłem to było tyle zachodu, że na koniec życzyłam sprzedawcy, żeby nie trafiał na klientów jak my, chociaż bardziej to ja. To chyba już dość przygód na dziś. Jutro realizuję wojażowy aspekt bloga. Aby zebrać siły, otrzymałam nawet ważny autograf.

Dobra, pa, bo nie wstanę. Miłej nocki.
Z poważaniem,
Ja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz