wtorek, 14 maja 2019

Dzień czternasty, czyli Weronika prawie zbija króla, a ja orientuję się w sprawie francuskiego

Witam wszystkich śledzących poczynania!

Jak wczoraj się narobiłam, to dzisiaj wszystko odbębniłam na czas i mogłam poleżeć chwilę. Niezłe, nie? Oczywiście piszę tak późno, ponieważ uwielbiam ten dreszczyk emocji, kiedy kończy się czas. Zupełnie jak na teście, a tych nie lubię wcale.

Co z dzisiejszych osiągnięć? Zrobiłam prezentację z polskiego i pani mnie nie ugryzła. Na fizyce grałam z Weroniką w szachy. Partia przybrała dziwny obrót, bowiem ona ciągle dawała mi szacha, a ja uciekałam, nawet mając jedno pole do dyspozycji. Jutro może też zagramy. Rano spróbuję spisać zasady Kakao, bo karty też lubię.

Kilka godzin po powrocie do domu natknęłam się na portalu aspołecznościowym na profil bab, które reklamują zdrowe jeść. Okazało się, że powinnam jeść jajco na śniadanie. Napisałam o moich płatkach. Pozdrowiły mnie, skoro nie zgadzałam się z ich opinią i nie mogliśmy wspólnie gotować jajc. Dzisiaj piłam też sobie niezdrowego Szłepsika. Przerobiłam go na Wilusia. Kto to widział ruski napój!?

Rozmawiałam chwilę z Kariną, a później na grupie francuzowej. Okazało się, że nikt się nie uczył. Tam w zasadzie nikt się nie edukuje w tym kierunku. Udało się stworzyć meme.

Idę spać, aby wyspać się na dwugodzinne skakanie w PlayParku. Oczywiście nie jest to prank na Marcelu.

Z poważaniem,
Ja







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz